Nie jestem esteta ale Luang Prabang ...piekne miasto, ze slow boat wysiadamy ok 18, pierwszy lokals proponuje nam nocleg za 70000 kipow = 28zl za dwojke, bierzemy. Miejsce super, w samym centrum, warunki super. Lao beer niestety juz jest sporo gorzsze niz Chang. Cos jak Harnas...
Jedzonko b dobre ale drozsze, na ulicy mozna kupic tylko pancake (6zl! za bana+new tella) i bagietki z warzywami/chickenem (4-6zl). Na siedzaca trzeba zaplacic troche wiecej
- smazony ryz z warzywami - 6zl
- hindus (duza porcja b dobrego chicken masala ) + piwko to juz prawie 20zl.
Masaze od 15zl do 40zl za aroma massage ale nie skorzystalismy, Asia nabawila sie malej kontuzji.
Pierwszy wieczor spedzamy na markecie, bardzo duzo ciekawych rzeczy do kupienia, bratowa - mam dla Ciebie prezent urodzinowy :)
Lokals namawia mnie na whisky z wezem, dziwny smak ale buteleczka w bagazu juz jest :)
Drugiego dnia wypozyczamy rowery miejscie (8zl, gorskie - 20zl a skuter-....25USD!!!). Jezdzimy po calym Luang Prabang, zwiedzamy Waty i nie tylko. Widac b duzo wplywow z czasow kolonialnych, pikne francyuskie budyneczki, super klimat wieczorem.
Po poludniu wycieczka nad wodospad,
MAMO nie czytaj tego.
Asia niestety zlamala tam palec (fuckullus prawej reki) ale w szpitalu bylo bardzo zabawnie. Teraz gips itd..
W szpitalu spedzamy caly wieczor, nastepnego dnia rano mamy bilet do Vang Vieng by mini bus (110tys kipow = 44zl).
Droga zajmuje ok 7h co przy 240km daje srednia ok 35km / h. Droga kreta, gorska, bardzo dziurawa, bardzo czesto brakuje > 500m asfaltu, Tutaj chinczycy chyba tez wszystkiego nie dokonczyli :) po drodze super widoki...